Oświadczenie przedstawicieli organizacji narodowych, konserwatywnych i patriotycznych w związku z rocznicą „krwawej niedzieli” 11 lipca 1943 roku – apogeum ludobójstwa dokonanego na Polakach przez ukraińskich nacjonalistów.

Łódź, dnia 2024.07.10

W lipcu po raz kolejny wspominamy ofiary ukraińskiego ludobójstwa na Polakach z Wołynia, którego apogeum wystąpiło 11 lipca 1943 roku. Od lat rodziny pomordowanych, żyjący do dzisiaj ostatni ocaleni z rzezi wołyńskiej, jak również polskie organizacje patriotyczne domagają się godnego upamiętnienia pomordowanych, zgody od władz ukraińskich na ekshumacje zabitych i ich chrześcijański pochówek. Niestety, prawda o ludobójstwie na Wołyniu jest wyciszana przez polskie władze państwowe i samorządowe w imię politycznej poprawności.

Po kilku latach poszukiwania miejsca dla pomnika rzezi wołyńskiej zostanie on odsłonięty w dniu 14 lipca 2024 roku w Domostawie. Wzywamy wszystkich Polaków, którym okoliczności na to pozwolą, do wzięcia udziału w tej uroczystości. Pomordowani na Wołyniu zasługują na taką samą obecność w zbiorowej pamięci narodu jak ofiary z Auschwitz, Katynia i innych miejsc martyrologii Polaków.

Władze państwa ukraińskiego konsekwentnie unikają uznania odpowiedzialności Ukrainy za zbrodnie dokonane na ludności polskiej na Wołyniu przez OUN-UPA, a przywódcy tych organizacji i żyjący jeszcze kombatanci stali się bohaterami narodowymi Ukrainy. Sądzimy, że celem politycznym państwa ukraińskiego jest zablokowanie wszelkich dyskusji na temat ludobójstwa na Wołyniu, dopóki żyją ostatni świadkowie ze strony polskiej i ostatni odpowiedzialni za te zbrodnie, którym można by jeszcze postawić zarzuty karne. Blokowanie ekshumacji pomordowanych ma na celu zminimalizowanie w przyszłości liczby ofiar wołyńskiego ludobójstwa, bo upływ czasu i nieobecność naocznych świadków nie pozwolą na ustalenie lokalizacji wielu wołyńskich dołów śmierci. Jednocześnie tocząca się na Ukrainie wojna nie stanowi żadnej realnej przeszkody dla ekshumacji niemieckich żołnierzy z okresu II wojny światowej.

Odważne egzekwowanie przez państwo swoich racji w polityce historycznej buduje reputację państwa poważnego, zaś zaniechanie takich działań jest świadectwem słabości. W przypadku stosunków polsko-ukraińskich sprawa uznania przez państwo ukraińskie odpowiedzialności za ludobójstwo na Wołyniu jest także testem sensowności polskiej polityki wschodniej. Niezdolność uznania przez państwo ukraińskie odpowiedzialności Ukraińców za zbrodnie na Polakach na Wołyniu wynika z budowania tożsamości ukraińskiej na antypolskiej doktrynie politycznej.

Współczesna współpraca Polski z Niemcami, pomimo różnic interesów politycznych i gospodarczych, jest możliwa w wyniku powojennej denazyfikacji Niemiec i uznania przez społeczeństwo niemieckie odpowiedzialności za niemieckie zbrodnie II wojny światowej. Nie uznajemy za możliwe budowanie przyszłości stosunków polsko-ukraińskich w oparciu o kult OUN-UPA za naszą wschodnią granicą. Bezwarunkowe wsparcie dla Ukrainy bez rezygnacji państwa ukraińskiego z kultu banderyzmu jest historycznym błędem polityki polskiej. Jakiekolwiek wsparcie dla Ukrainy: polityczne, gospodarcze czy wojskowe, powinno być uwarunkowane uznaniem przez państwo ukraińskie odpowiedzialności za ludobójstwo na Wołyniu oraz umożliwieniem pochówku ofiar.

Naszych rodaków pomordowanych na Wołyniu otaczamy pamięcią i modlitwą.

Jan Waliszewski – Akcja Narodowa, Klub imienia Romana Dmowskiego

Kamil Klimczak – Akcja Narodowa, Klub imienia Romana Dmowskiego

Arkadiusz Miksa – Akcja Narodowa, Klub imienia Romana Dmowskiego

Dariusz Antkiewicz – Bezpieczna Polska

Jan Szałowski – niezależny publicysta, Unia Polityki Realnej

Grzegorz Sztemborowski – Unia Polityki Realnej

Piotr Janiak – Rodacy Kamraci

Paweł Adamiak – Prawica RP

Adam Śmiech – Myśl Polska

Dariusz Ziemba – działacz narodowy, społecznik

Piotr Żurek – Stronnictwo Polskie

W obronie targowiska Wodny Rynek w Łodzi

Łódź, dnia 2024.05.20

W związku z zamiarem sprzedaży przez Urząd Miasta Łodzi działek, na których funkcjonuje obecnie targowisko przy ulicach Wodnej i Nawrot w Łodzi wyrażamy sprzeciw wobec dążeń do pozbawienia mieszkańców Śródmieścia miejsca, w którym mogą zaopatrywać się w zdrową i tanią żywność, dostarczaną przez polskich kupców. Targowisko od lat pełni ważną funkcję społeczną, stanowiąc dla mieszkańców alternatywę dla zaopatrywania się w żywność w marketach jak również będąc rynkiem zbytu dla producentów żywności. Działalność gospodarcza prowadzona w tym miejscu daje lokalnym przedsiębiorcom kilkaset miejsc pracy.

Działania władz Łodzi, prowadzone bez rzeczywistych konsultacji z zainteresowanymi – kupcami i klientami targowiska, potwierdzają obiegowa opinię o Łodzi jako „raju dla deweloperów”, gdzie władze miasta ignorują interes lokalnych społeczności. Złe zarządzane miastem, prowadzące do zwiększającego się zadłużenia Łodzi i w konsekwencji do chaotycznej wyprzedaży majątku, nie może być maskowane hasłami o rewitalizacji.

Oczekujemy od władz miasta wycofania się z zamiaru sprzedaży terenów targowiska. Ewentualna modernizacja tego terenu powinna pozostawić jego funkcjonalność na warunkach umożliwiających dalsze prowadzenie kupcom dotychczasowej działalności gospodarczej.

Jan Waliszewski – Akcja Narodowa

Marcin Makowski – Akcja Narodowa

Teresa Adamska – Centrum Rozwoju im. Eugeniusza Kwiatkowskiego

Michał Radzikowski – Klub Myśli Polskiej

Piotr Janiak – Rodacy Kamraci

Oświadczenie w dwudziestą rocznicę przystąpienia Polski do Unii Europejskiej

1 maja 2024 roku

Dwadzieścia lat temu Polska przystąpiła do Unii Europejskiej. Akcesję poparły wówczas wszystkie siły polityczne sojuszu okrągłostołowego, obiecując Polakom możliwość pracy za granicą (de facto prawo do bezpowrotnej emigracji), wspólny obszar celny i podróżowanie bez granic.

W roku 2024 Unia Europejska w niewielkim stopniu przypomina organizację, do której wstępowaliśmy przed laty, znajdując się pod politycznym wpływem skrajnie lewicowego pokolenia roku 1968. Nieprzejrzysty i zakulisowy system podejmowania decyzji w Brukseli powoduje systematyczne spychanie Unii w kierunku europejskiego superpaństwa, ukierunkowanego ideowo na niszczenie podstaw cywilizacji europejskiej, w tym w szczególności chrześcijańskiej tożsamości Europy. Proces ten dramatycznie przyśpieszył w wyniku przyjęcia przez jawne i ukryte centra Unii Europejskiej radykalnej polityki klimatycznej. Ideologia tzw. zielonej transformacji pod hasłem walki ze zmianami klimatu, znana pod hasłem „Fit for 55”, prowadzi do tworzenia totalitarnego systemu politycznego, mającego za cel zniszczenie wszelkiego oporu społecznego wobec „Zielonego Ładu”.

Wdrażanie tzw. zielonej transformacji i jej radykalnych założeń (dekarbonizacja, walka z transportem samochodowym z napędem spalinowym, przymusowa termomodernizacja budynków) spowoduje upadek gospodarczy i cywilizacyjny państw europejskich. Szczególną formą załamania gospodarczego będzie poważny kryzys energetyczny. Zielony Ład jest także źródłem nieracjonalnych ograniczeń nakładanych na rolnictwo. Polska i Węgry, w których istnieje opór społeczny przeciwko eskalacji lewicowej ideologii są dodatkowo szykanowane z tego powodu. Konsekwencje unijnej polityki klimatycznej dotkną nie tylko polskiego społeczeństwa jako całości, ale indywidualnie każdej polskiej rodziny. Na naszych oczach dokonuje się również dewastacja podstaw ładu społecznego poprzez redefinicję pojęcia rodziny, żądania włączenia do prawodawstwa krajowego zgody na aborcję i eutanazję, a pod hasłami walki z tzw. mową nienawiści wprowadza się cenzurę i ograniczenie wolności słowa.

Niestety, główne siły polityczne w Polsce nie stawiają oporu opisanym zjawiskom. Politycy Koalicji Obywatelskiej akceptują, co do zasady zieloną transformację, zaś pod zapisami tzw. kamieni milowych Krajowego Planu Odbudowy zawierającego implementację wielu zasad zielonego ładu widnieje podpis Mateusza Morawieckiego z Prawa i Sprawiedliwości.

Istnieje pilna potrzeba organizowania społecznego sprzeciwu wobec przewidywanych konsekwencji unijnej polityki klimatycznej. Niezależnie od możliwego rozpadu Unii Europejskiej, w przypadku kontynuowania tej polityki w radykalnej formie, polityka polska powinna mieć na stole negocjacyjnym gotowość do Polexitu jako ostatecznej formy obrony polskiego interesu narodowego.

Jan Waliszewski – Akcja Narodowa, Klub imienia Romana Dmowskiego

Kamil Klimczak – Akcja Narodowa, Klub imienia Romana Dmowskiego

Arkadiusz Miksa – Akcja Narodowa, Klub imienia Romana Dmowskiego

Marcin Makowski – Akcja Narodowa, Klub imienia Romana Dmowskiego

Dariusz Antkiewicz – Bezpieczna Polska

Teresa Adamska – Centrum Rozwoju im. Eugeniusza Kwiatkowskiego

Piotr Żurek – Stronnictwo Polskie

Stanisław Zapotoczny – Stronnictwo Polskie

Adam Nowak – Stronnictwo Polskie

Wojciech Węglarz – Stronnictwo Polskie

Jarosław Hoszowski – Stronnictwo Polskie

Grzegorz Sztemborowski – Unia Polityki Realnej

Jan Szałowski – Unia Polityki Realnej

Piotr Janiak – Rodacy Kamraci

Wybory samorządowe w Łodzi

Szanowni Państwo,w dniu dzisiejszym zostałem kandydatem Komitetu Wyborczego Wyborców Akcja Narodowa na urząd prezydenta Łodzi. Jestem również kandydatem do Rady Miejskiej w Łodzi w okręgu nr 6 (Śródmieście).

Kto nie chce wygrać wyborów?

Przedwyborcza gorączka wchodzi w apogeum. Niejednokrotnie w Polsce wybory miały charakter wybitnie plebiscytowy, do których komitety wyborcze starały się zmobilizować swoich wyborców w każdy możliwy sposób. Chyba najsłynniejszym plebiscytem wyborczym były wybory w dniu 4 czerwca 1989 roku, ale tam wynik wyborczy był przede wszystkim manifestacją wolnościowych dążeń większości społeczeństwa.

Dzisiaj naprzeciw siebie stają dwa główne obozy, zahartowane w wieloletniej wzajemnej nienawiści, których liderzy dobrze rozumieją stawkę, o którą walczą: dla jednych jest to wyjście z długiego okresu politycznej niemożności, która wypala zawodowych polityków, dla drugich utrzymanie władzy, a być może uniknięcie politycznych i karnych rozliczeń wynikających z wydarzeń ostatnich lat.

Z wymienionych powodów kampania wyborcza jest wyjątkowo zaciekła, co widać choćby po niezwykłej ilości banerów, które kandydaci wieszają w każdym dostępnym miejscu. Warto więc przyjrzeć się skuteczności podejmowanych przez poszczególne komitety wyborcze wysiłków na rzecz osiągnięcia najlepszego wyniku wyborczego, który zapewni zwycięstwo, a w przypadku mniejszych komitetów mobilizację elektoratu na kolejne kampanie wyborcze.

Z publicystycznego punktu widzenia szczególnie ciekawe jest obserwowanie tych działań komitetów wyborczych, które z dużym prawdopodobieństwem stanowią potknięcia w kampanii wyborczej i mogą stanowić o osiągnięciu słabszego wyniku.

Recenzję takich działań wypada rozpocząć od Koalicji Obywatelskiej, która w niedzielę 1 października 2023 roku zmobilizowała swoich zwolenników tzw. Marszem Miliona Serc. Aktualne sondaże przedwyborcze sugerują, że połączone komitety wyborcze opozycji nie będą posiadać większości w przyszłym parlamencie. Wobec faktu, że głównym spoiwem opozycji jest dążenie do obalenia rządów Prawa i Sprawiedliwości, naturalnym pomysłem na 2 tygodnie przed wyborami byłoby przyciągnięcie do głosowania zniechęconych wyborców Zjednoczonej Prawicy z poprzednich wyborów. Nie da się tego jednak zrealizować wymachując na warszawskim marszu tęczowymi flagami i głosząc postulaty proaborcyjne. Oczywiście sztaby wyborcze największych partii posługują się w kampanii wyborczej wykonywanymi na zamówienie badaniami opinii publicznej, ale czy zawsze wyciągają z nich właściwe wnioski? Osobiście znam sporo osób, które są przeciwnikami rządów Prawa i Sprawiedliwości, choć w przeszłości głosowały na tę partię, jednak postulaty opozycji takie jak legalizacja aborcji czy tzw. „małżeństw” homoseksualnych wyklucza w ich przypadku możliwość głosowania na komitet opozycji posługując się logiką mniejszego zła. W szczególności sam pomysł ogłoszony w Koalicji Obywatelskiej, że warunkiem obecności na listach wyborczych tego komitetu jest deklaracja poparcia dla legalizacji aborcji, wyklucza z możliwości głosowania na tę listę osób, które deklarują się jako katolicy jak również innych osób, które powyższe pomysły traktują z obrzydzeniem.

Po kruchym lodzie (nawet o tej porze roku) stąpają również komitety wyborcze, które wybrały ścieżkę koalicyjnego komitetu wyborczego, gdyż w myśl ordynacji wyborczej muszą przekroczyć próg 8% głosów w skali kraju, aby uczestniczyć w podziale mandatów. Taki status ma dzisiaj Trzecia Droga, czyli połączone siły Polskiego Stronnictwa Ludowego i Polski 2050. W przeszłości niejednokrotnie zdarzało się, że koalicyjny komitet wyborczy stawał się przysłowiowym gwoździem do trumny w wielu przypadkach: można przypomnieć chociażby los Zjednoczonej Lewicy, która w wyborach 2015 roku nie przekroczyła progu wyborczego, osiągając wynik 7,55%.

Prawo i Sprawiedliwość mobilizuje wyborców kampanią antyimigracyjną wszechobecną w mediach publicznych. Dla wielu Polaków ta kampania medialna daje się jednak w łatwy sposób skonfrontować z rzeczywistością, w której na polskich ulicach widać dziś ogromną liczbę kolorowych, a język ukraiński stał się obok polskiego drugim językiem ulicy. Za rządów Zjednoczonej Prawicy Polska utraciła swój monoetniczny charakter i kampania antyimigracyjna przez wielu wyborców będzie odbierana jako wyraz hipokryzji.

I wreszcie pora napisać kilka słów o Konfederacji, której listy wyborcze zostały utworzone w sposób odmienny od pozostałych komitetów wyborczych. Przyglądając się listom innych liczących się w rywalizacji komitetów można zobaczyć logikę, w której listy zapełnia się przedstawicielami poszczególnych środowisk politycznych czy stowarzyszeń popierających listę. Oczekiwany jest efekt synergii, wynikający z mobilizacji każdego ze środowisk i grup wyborczych, których przedstawiciel znajduje się na liście i ten sprawdzony mechanizm na ogół przynosi korzystne wyniki w głosowaniu.

Konfederacja poszła inną drogą: z większości list w okręgach wycięci zostali wszyscy kandydaci (może lepiej powiedzieć: kandydaci na kandydatów), którzy mogliby prowadzić własną aktywność zagrażającą wynikom nominatów partyjnych z pierwszych trzech miejsc na liście. Widocznym efektem takiego sposobu doboru kandydatów jest postępujący spadek notowań Konfederacji w sondażach.

Środowiska tworzące Konfederację na ogół reprezentowały tradycję antykomunistyczną (chociażby poprzez kult żołnierzy podziemia antykomunistycznego, Marsz Niepodległości czy niegdysiejszy łódzki marsz Idzie Antykomuna) i antysystemową narrację w przestrzeni publicznej. Tym bardziej dziwi fakt, że na liście Konfederacji znalazł się kandydat, który był współpracownikiem wywiadu PRL, a w dalszej części kariery zawodowej był wiceprezydentem Łodzi, zarządzanej przez Hannę Zdanowską z PO. Tym kandydatem jest Ireneusz Jabłoński, kandydujący w okręgu 11 z Sieradza. Jak widać, z tą antysystemowością różnie bywa.

Jak widać komitety wyborcze różnie interpretują swoje interesy, choć postronni obserwatorzy wiele podejmowanych przez nie działań opisują jako działania przeciwskuteczne z punktu widzenia osiągnięcia maksymalnego wyniku wyborczego. Nie zapominajmy jednak, że z loży obserwatora na ogół lepiej widać.

Jan Waliszewski, 2023.10.01

Tekst ukazał się 79 numerze miesięcznika „Chrobry Szlak”

80 lat po „krwawej niedzieli”

Łódź, dnia 2023.07.10

W 80 rocznicę „krwawej niedzieli” 11 lipca 1943 roku, stanowiącej apogeum ludobójstwa dokonanego przez Ukraińców na ludności polskiej, zamieszkującej Wołyń i Małopolskę Wschodnią, składamy hołd pomordowanym i otaczamy ich modlitwą. Oczekujemy od rządu polskiego oraz parlamentu realnych działań na rzecz wyegzekwowania od strony ukraińskiej zgody na ekshumacje pomordowanych i zapewnienia im chrześcijańskiego pogrzebu. Jesteśmy przeciwni fałszywemu pojednaniu w warunkach, kiedy ze strony ukraińskiej nie ma wyznania winy i trwa gloryfikacja nacjonalistów z OUN-UPA na czele ze Stefanem Banderą i Romanem Szuchewyczem. Państwo ukraińskie jako swoją tożsamość historyczną przybiera dziedzictwo ideologii totalitarnej, obciążonej ludobójstwem i jednoznacznie antypolskie.

W istniejących warunkach pomoc polityczna, wojskowa i ekonomiczna państwa polskiego dla Ukrainy powinna być uwarunkowana zgodą władz ukraińskich na ekshumacje i pochówek ofiar ludobójstwa, wskazaniem winnych oraz zaprzestaniem gloryfikacji banderyzmu.

Po 80 latach od „krwawej niedzieli” pamięć o ofiarach ukraińskiego nacjonalizmu stanowi punkt centralny polskiej pamięci historycznej. Z oburzeniem stwierdzamy, że najbardziej wytrwali działacze organizacji kresowych, domagający się prawdy o ludobójstwie na Wołyniu i Małopolsce Wschodniej, są poddawani szykanom i represjom.

Polska polityka wschodnia powinna reprezentować polską rację stanu, do której dziś należy zapewnienie, aby państwowość ukraińska nie była budowana na antypolskiej ideologii. Żadne poczucie potencjalnego zagrożenia ze strony państwa rosyjskiego nie uzasadnia irracjonalnego ignorowania przez rząd opisanych faktów.

Mamy przekonanie, że konsekwentne blokowanie przez stronę ukraińską ekshumacji pomordowanych będzie trwało tak długo, dopóki będą żyli ostatni świadkowie ludobójstwa ze strony polskiej i ostatni sprawcy mordów, których można by postawić przed sądami. Ostatecznym efektem będzie niemożność udokumentowania miejsc zbrodni i faktyczne zdjęcie winy ze sprawców ludobójstwa. Na to zgody być nie może!

Pamięć o ofiarach ukraińskich nacjonalistów poniesiemy w następne pokolenia.

Jan Waliszewski – Klub imienia Romana Dmowskiego, Akcja Narodowa

Kamil Klimczak – Klub imienia Romana Dmowskiego,

Radosław Kędzia – Konfederacja Korony Polskiej

Marcin Mróz – Konfederacja Korony Polskiej

Józef Struszczyk – Konfederacja Korony Polskiej

Michał Radzikowski – Klub Myśli Polskiej

Jan Szałowski – niezależny publicysta

Mirosław Orzechowski – Katolicki Klub imienia Świętego Wojciecha

Tadeusz Stefanowski

Czołgi z lamusa

Od pewnego czasu media żywo komentują informacje o tym, że Rosja wyciąga z rezerw mające kilkadziesiąt lat czołgi T-54 oraz T-55. Większość komentarzy jest utrzymanych w tonie radosnym i prześmiewczym, bowiem przyzwyczailiśmy się tego, że w walkach na froncie rosyjsko-ukraińskim biorą udział pojazdy wojskowe, o których możemy sądzić, że należą raczej do współczesnej techniki militarnej. Warto zastanowić się jakie są mechanizmy utrzymywania rezerw tak sędziwego uzbrojenia.

W czasach „zimnej wojny” Związek Sowiecki wraz z podporządkowanymi sobie państwami Układu Warszawskiego dysponował ogromnym potencjałem militarnym, szczególności w zakresie broni pancernej. Doświadczenia II wojny światowej, a w szczególności zmagania niemiecko-sowieckie na froncie wschodnim dowiodły, że armia dysponująca gorszym technicznie uzbrojeniem, ale posiadająca je w dużej ilości (wraz z odpowiednią liczbą żołnierzy) może pokonać armię lepiej wyposażoną technicznie, ale dysponującą mniejszymi zasobami. W kilkadziesiąt lat po II wojnie światowej historycy wojskowości dość zgodnie twierdzą, że niemiecka technika wojskowa, zarówno w zakresie broni pancernej jak i w mniejszym stopniu broni lotniczej, górowała nad techniką sowiecką jak i aliantów zachodnich. I tak – niemieckie czołgi Tygrys górowały nad sowieckimi T-34 i amerykańskimi Shermanami, podobnie to Niemcy jako pierwsi wprowadzili do walki samoloty wojskowe z napędem odrzutowym. Ale to Sowieci mimo dużych strat zatrzymali niemiecką ofensywę pancerną w bitwie na Łuku Kurskim, bo czołgów T-34 było więcej niż Tygrysów, a alianckie naloty bombowe dewastowały zachodnią część Niemiec, bo alianci byli w stanie wyprodukować więcej samolotów niż Niemcy. W maju 1945 roku na ruinach Berlina powiewały czerwone flagi, gdyż to Sowieci zdołali zalać front wschodni masą sprzętu wojskowego (gorszej jakości niż niemiecki) i masą żołnierzy, których życia nikt nie myślał oszczędzać. Skuteczność takiej metody prowadzenia wojny skłoniła kolejnych przywódców sowieckich do utrzymywania po II wojnie światowej ogromnych sił pancernych, które dawały im szansę na rozstrzygnięcie ewentualnej wojny na swoją korzyść tak długo, jak długo obydwa bloki wojskowe (NATO i Układ Warszawski) posługiwały się bronią konwencjonalną. Po upadku Związku Sowieckiego państwo rosyjskie odziedziczyło zasoby militarne, które z czasem przybrały postać zakonserwowanych składów uzbrojenia, w tym czołgów, których w aktualnej sytuacji politycznej nie utrzymywano już w linii zarówno dlatego, że stawały się przestarzałe jak i ich utrzymanie było ekonomicznie nieuzasadnione.

Czy jednak postsowieckie skanseny pancerne są czymś unikalnym w skali świata? W tej postaci w jakiej występują, czyli rezerwy kilkunastu tysięcy czołgów starszych typów – z pewnością tak. Natomiast po drugiej stronie oceanu (wszystko jedno czy mówimy o Atlantyku czy Pacyfiku) podobne skanseny sprzętu wojskowego posiadają również Stany Zjednoczone. W przypadku Stanów Zjednoczonych najważniejszym rodzajem sił zbrojnych jest lotnictwo, odgrywające w amerykańskiej doktrynie wojskowej podobną rolę jak broń pancerna w doktrynie sowieckiej. Z podobnych powodów, dla których w Rosji istnieją bazy zakonserwowanych czołgów, w Stanach Zjednoczonych istnieje baza wycofanych z użytku samolotów wojskowych i cywilnych w okolicach Tucson w stanie Arizona. Znajduje się tam kilka tysięcy samolotów, z których przynajmniej część jest utrzymywana w stanie, w którym potencjalnie mogłyby być przywrócone do użytkowania.

Czemu więc obydwa państwa rywalizujące ze sobą w okresie „zimnej wojny” przechowują rezerwy przestarzałego uzbrojenia, którego przywracanie do działania może budzić rechot publiczności? Przytoczone poprzednio doświadczenia z okresu II wojny światowej pokazują, że zwycięzcą konfliktu zbrojnego zostaje niekoniecznie ta strona, która ma nowocześniejsze uzbrojenie, ale ta której zasoby wystarczą do końca konfliktu po tym, kiedy najważniejsze i najnowocześniejsze środki walki ulegną zniszczeniu.

W konkretnym przypadku wojny rosyjsko-ukraińskiej nie wiemy jak długo państwa NATO będą gotowe finansować armię ukraińską. Jeżeli dzisiaj czytamy, że Ukraina „kupuje” takie czy inne uzbrojenie to należy pamiętać, że miała ona reputację państwa ekonomicznie upadłego na długo przed rozpoczęciem tej wojny. Tak więc z pewnością istnieje granica finansowania armii ukraińskiej przez państwa zachodnie (w tym Polskę), poza którą obie walczące strony będą dysponowały tylko własnym potencjałem bojowym. W tej kalkulacji będzie liczyć się, ile pojazdów bojowych zostanie każdej ze stron. Wrogi czołg sprzed kilkudziesięciu lat pozostaje śmiertelnie niebezpieczny dla tej strony, której własnych czołgów lub amunicji zabraknie. Warto o tym pamiętać, kiedy czytamy prześmiewcze komentarze o pojawianie się w tej wojnie sprzętu bojowego, który lata chwały ma już dawno za sobą.

Jan Waliszewski

marzec 2023

Tekst ukazał się pierwotnie w kwietniowym numerze „Chrobrego Szlaku”

Zagrożenia polskiej niepodległości

2022.11.11

11 listopada świętujemy jako dzień radości z polskiej niepodległości, dzień pamięci o polskich bohaterach, którzy dla niepodległości działali, walczyli i umierali. W tym dniu mówimy również o zagrożeniach niepodległości Polski współcześnie. Ten wątek dyskusji nigdy nie był bardziej aktualny po 1989 roku.

Od wielu lat sprzeciwiamy się obecności Polski w Unii Europejskiej postrzegając ją jako organizację polityczną coraz bardziej zideologizowaną w kierunku skrajnie lewicowym. Te trendy, które w roku wstąpienia Polski do Unii Europejskiej dostrzegali jedynie wprawni obserwatorzy, dzisiaj są widoczne dla każdego, kto nie patrzy na życie polityczne przez lewicowe okulary. Nie podzielamy złudzeń tych organizacji politycznych, w szczególności Prawa i Sprawiedliwości, które uważają, że w dłuższej perspektywie możliwe jest utrzymanie tożsamości Polski jako kraju katolickiego i konserwatywnego w warunkach obecności Polski w UE.

Dramatem polskiej polityki jest bieżący kierunek polityki wschodniej, zakładający bezwarunkowe wsparcie dla państwa ukraińskiego, które swoją tożsamość buduje na antypolskiej narracji historycznej, w szczególności na kulcie UPA i szeroko rozumianego banderyzmu. W imię budowania kordonu sanitarnego wokół Rosji obóz rządzący cały czas wzmacnia państwo ukraińskie, rezygnując z egzekwowania polskiego interesu narodowego, jakim jest sprzeciw wobec antypolskiego charakteru ukraińskiego nacjonalizmu.

Konsekwencją polityki państwa polskiego wobec wojny rosyjsko-ukraińskiej jest masowa akcji przesiedleńcza Ukraińców na terytorium III RP, której skutkiem jest utrata narodowego charakteru państwa polskiego i ukrainizacja polskiego życia publicznego, w którym Polacy przestają być gospodarzami swojego państwa.

Nie zgadzamy się z poglądem, w którym jedynym miernikiem polskiego patriotyzmu jest antyrosyjskość deklarowana w ekstremalnej postaci, wyłączająca zdolność myślenia o jakichkolwiek innych uwarunkowaniach geopolitycznych Polski. Przypominamy, że konsekwencją nadmiernego skoncentrowania klasy politycznej II RP na zagrożeniach z kierunku wschodniego stało się niedocenienie zagrożenia ze strony Niemiec z tragicznymi konsekwencjami we wrześniu 1939 roku.

Poszukiwanie alternatywnych sojuszy wojskowych i politycznych nie powinno prowadzić do nadmiernego uzależniania się od zagranicznych partnerów. Obecny stan stosunków polsko-amerykańskich oznacza realną możliwość uzyskania przez Polskę statusu neokolonialnego wobec USA w niedalekiej przyszłości.

Debata o zagrożeniach polskiej niepodległości w mediach publicznych powinna obejmować również przytoczone zagadnienia, nie stanowiąc przedmiotu nieformalnej cenzury politycznej.

Jan Waliszewski – Klub imienia Romana Dmowskiego, Akcja Narodowa

Kamil Klimczak – Klub imienia Romana Dmowskiego

Mirosław Orzechowski – Klub imienia Romana Dmowskiego

Arkadiusz Miksa – Klub imienia Romana Dmowskiego

Marcin Makowski – Klub imienia Romana Dmowskiego, Akcja Narodowa

Jarosław Rokita – Stowarzyszenie Pamięci Narodowych Sił Zbrojnych

100 lat po Marszu na Rzym

Dziś upływa 100 rocznica Marszu na Rzym, stanowiącego początek budowy włoskiego państwa faszystowskiego – wydarzenia doniosłego dla historii politycznej XX wieku. Marsz na Rzym oddziaływał na emocje i wyobraźnię wielu działaczy politycznych w różnych krajach, ale w sensie zupełnie innym niż odbieramy ten fakt po II wojnie światowej. Jeżeli radykalni działacze polityczni różnych ruchów (zarówno nacjonalistycznych jak i lewicowych) fascynowali się włoskim faszyzmem, to fascynacje te dotyczyły głównie kultu czynu, siły czy szerzej pojętej sprawczości, w mniejszym stopniu doktryny, która w faszyzmie pozostawała w stanie niedookreślonym. Współcześnie określenie faszyzm jest przede wszystkim obelgą szeroko stosowaną względem przeciwników politycznych w oderwaniu od jakichkolwiek jego cech. Powszechne jest również utożsamianie faszyzmu z niemieckim narodowym socjalizmem i stosowanie obydwu pojęć wymiennie jako wspomnianych inwektyw w życiu politycznym. Tymczasem obydwa systemy, chociaż pozostawały w tym samym bloku politycznym i ostatecznie rozpadły się w wyniku II wojny światowej, były bardzo odmienne zarówno w doktrynie jak i praktyce działania. Nie wchodząc w rozważania natury historycznej czy politologicznej, choćby dlatego, że istnieje wiele kompetentnych źródeł, warto aby każdy z sympatyków radykalnej prawicy posiadał w miarę ugruntowaną wiedzę, aby nie pozwolić sobie jeździć po głowie lewicowym aktywistom.