Po kilku dniach tegoroczny Marsz Niepodległości wywołuje wiele emocjonalnych dyskusji. Przemarsz w stolicy środowisk narodowych i patriotycznych w dniu 11 listopada 2011 roku był największą od wielu lat demonstracją prawicową., wspierającą ideę niepodległości.Naprzeciwko ludzi, chcących zamanifestować przywiązanie do niepodległości stanęli aktywiści skrajnej lewicy i środowisk homoseksualnych, wspierani przez niemieckich lewaków. Sukces Marszu Niepodległości, w którym według najczęściej podawanych danych wzięło udział około 20 tysięcy uczestników wywołał wściekłość i agresywne ataki ze strony liberalnych mediów. Od 11 listopada trwa nieprzerwany strumień informacji sugerujących, że Marsz Niepodległości był imprezą chuligańską i faszystowską.
Byłem jednym z tysięcy uczestników marszu i w następnych dniach odebrałem wiele telefonów od znajomych pytających, czy nie doznałem jakiegoś uszczerbku. Ich troska niewątpliwie wypływa z tego, co oglądali w telewizji:wybuchy petard, dym, oddziały szturmowe policji – jednym słowem wojna w centrum stolicy. Jak było naprawdę? W komentarzach pochodzących od uczestników marszu dominuje wspólny ton: chyba uczestniczyliśmy w zupełnie innej manifestacji niż ta, którą relacjonuje telewizja.
Zacznę od tego, że Marsz Niepodległości poprzedzony został uroczystą mszą świętą w kościele pod wezwaniem Świętej Barbary. Ci, którzy dotarli z opóźnieniem, nie mieli szans na wejście do świątyni, wypełnionej uczestnikami marszu. Należy dodać, że policja sprawdzała szczegółowo autokary wiozące uczestników marszu w kierunku stolicy, faktycznie opóźniając lub uniemożliwiając im wzięcie udziału w marszu. Po wyjściu z kościoła uformował się pochód,który dołączył do innych uczestników marszu, zgromadzonych już na Placu Konstytucji. Wśród uczestników można było zobaczyć przedstawicieli wielu środowisk i organizacji: Młodzieży Wszechpolskiej i Obozu Narodowo-Radykalnego, Obozu Wielkiej Polski,Ligi Polskich Rodzin, Prawicy Rzeczypospolitej, Nowej Prawicy Korwina-Mikke, Klubów Gazety Polskiej, środowisk rodzin wielodzietnych, kibiców piłkarskich i kombatantów. Spośród osób publicznych zobaczyć można było Roberta Winnickiego – prezesa Młodzieży Wszechpolskiej, Janusza Korwina-Mikke, prof. Jana Żaryna,posłów PiS Artura Górskiego i Stanisława Piętę, prezesa Ligi Polskich Rodzin Witolda Bałażaka, dr Krzysztofa Kawęckiego, dr Jacka Bartyzela, dr Dariusza Grabowskiego, Artura Zawiszę, Rafała Ziemkiewicza i wielu innych. Przemarsz zgromadził uczestników spośród wszystkich grup wiekowych i społecznych.
Idąc w kolumnie manifestantów nie widziałem żadnych scen wandalizmu ani przemocy. Przemarsz odbywał się spokoju, choć z powodu blokad ze strony lewackich aktywistów konieczna były zmiany trasy w stosunku do pierwotnych zamierzeń. Nad manifestantami górował transparent „Duma i nowoczesność”, definiujący idee współczesnego patriotyzmu. Uczestnicy marszu nieśli także ogromną (kilkudziesięciometrowej długości) biało-czerwoną flagę. Wśród skandowanych haseł przeważały hasła patriotyczne („Bóg,Honor i Ojczyzna” – gdzie dziś oprócz Marszu Niepodległości można usłyszeć słowa, które były najważniejszym i oczywistym mottem życiowym dla poprzednich pokoleń Polaków?, „Gdzie jest orzeł na koszulkach?” – to pytanie ze strony młodych ludzi pod adresem działaczy Polskiego Związku Piłki Nożnej, „Niepodległość nie na sprzedaż!!!”, „Roman Dmowski – wyzwoliciel Polski!”, „Wielka Polska Katolicka”). Pod pomnikiem Romana Dmowskiego przy Placu na Rozdrożu odśpiewano hymn narodowy.Wobec rozwiązania manifestacji przez policję składanie kwiatów odbywało się w pośpiechu, bez zaplanowanych przemówień.Kierowane przez megafony wezwania ze strony policji do opuszczenia placu przez posłów, senatorów i inne osoby posiadające immunitet oraz kobiety w ciąży przywoływały klimaty ze stanu wojennego.Inne skojarzenia tworzył widok kobiecego oddziału szturmowego policji z pałkami, kombinezonami w stylu „żółwi ninja” i hełmami, przywołujące raczej skojarzenia z filmem „Seksmisja”.
Ta strona Marszu Niepodległości i jej patriotyczny przekaz była zupełnie nieobecna w relacjach prasowych i telewizyjnych. Pokazywane bez przerwy w telewizji w dniach następujących po Marszu Niepodległości sceny walk ulicznych i wandalizmu miały miejsce poza Marszem i nie dotyczyły jego uczestników. Wobec jednego z bardziej znaczących wydarzeń politycznych w ostatnich latach dokonywana jest bezpardonowa manipulacja medialna. Dlaczego tak się dzieje i czemu ma to służyć?
Od wielu dni poprzedzających marsz środowiska lewicowe i liberalne, nagłaśniane zwłaszcza przez „Gazetę Wyborczą”, formułowały konfrontacyjne wezwania do blokady Marszu Niepodległości przez tzw.Porozumienie 11 Listopada, skupiające organizacje skrajnej lewicy i homoseksualistów. W ciągu około 2 tygodni przed 11 listopada wezwania te budowały atmosferę fizycznej konfrontacji i miały zasadniczy wpływ na wydarzenia w tym dniu. Haniebnym czynem ze strony lewaków stało się sprzymierzenie z lewicowymi bojówkarzami z Niemiec, którzy w dniu 11 listopada zaatakowali członków jednej z polskich grup rekonstrukcyjnych.
Trudno wyobrazić sobie większy despekt dla Polaków wobec faktu, że w dniu Święta Niepodległości na ulicach Warszawy grasują niemieccy bojówkarze,szukający wytchnienia w siedzibie „Krytyki Politycznej”. Tej profanacji Święta Niepodległości Polacy długo nie zapomną. W ten dzień niemieckie bojówki przyjechały do Warszawy „robić porządek” – dla każdego Polaka skojarzenia historyczne są oczywiste. Po takim skandalu zmanipulowane relacje medialne służą odwróceniu uwagi od odpowiedzialności środowisk liberałów i lewicy za wydarzenia w dniu 11 listopada.
Odpowiedzialność karną powinni ponieść wszyscy dopuszczający się niszczenia mienia i przemocy fizycznej, niezależnie od strony którą reprezentują. Mam wrażenie jednak, że w tej kwestii zanosi się na wybiórcze stosowanie prawa: na razie zwolniono wszystkich zatrzymanych Niemców,dla których w oczywisty sposób wyprawa do Warszawy zakończy się bezkarnie, zaś na kary bezwzględnego więzienia skazano pierwszych obywateli polskich. W internecie można zaś znaleźć filmy dokumentujące skopanie spokojnie zachowującego się człowieka przez policjantów. Warto przypomnieć, że jednym z zatrzymanych po ubiegłorocznej lewackiej blokadzie Marszu Niepodległości był Robert Biedroń, aktywista środowisk homoseksualnych, a obecnie poseł. 30 maja 2011 roku postępowanie prokuratorskie związane z postawionymi mu zarzutami naruszenia nietykalności cielesnej policjanta zakończyło się skierowaniem do sądu aktu oskarżenia. Miejmy nadzieję, że wymiar sprawiedliwości również i tę sprawę doprowadzi do finału zgodnego z zebranym materiałem dowodowym.
Pomysły wychodzące od prezydenta i premiera odnośnie zmiany przepisów dotyczących organizowania zgromadzeń idące w kierunku ograniczania wolności zgromadzeń, oddają stan przerażenia liberałów możliwością zaistnienia w Polsce siły politycznej niezależnej od obecnego establishmentu, kierującej się narodową suwerennością, a niebrukselską ideologią. I taki jest pewnie sens medialnych manipulacji wokół Marszu Niepodległości.