Jak podaje dzisiejsza prasa, we wtorek rząd liberałów Donalda Tuska podejmie decyzję czy sprzedać posiadany przez Skarb Państwa pakiet akcji KGHM. Wobec sprzeciwu związkowców nad zakładami wisi widmo strajku. O co w tym wszystkim chodzi? Rzecz jasne: o pieniądze!
Mając nadal wysoki poziom poparcia w sondażach Platforma Obywatelska dba o to, aby sondaże były korzystne dla niej jak najdłużej – i nie ważne jakim kosztem… Aby ułatwić sobie konstruowanie budżetu, politycy PO przywołali swoje ulubione hasło, a mianowicie prywatyzację.
Otóż prawowierni liberałowie z PO obudzeni o dowolnej porze nocy potwierdzą, że majątek państwowy należy prywatyzować, prywatyzować, prywatyzować – aż do wyczerpania tego majątku. Bo będzie lepiej zarządzany w rękach prywatnych, bo nie będzie podlegać politycznym naciskom, i.t.p… Poszczególni politycy z tego kręgu podlegają jedynie różnym natężeniom prywatyzacyjnych obsesji. Czy mają rację?
Jak zapewne czytelnicy się domyślają, jako reprezentant narodowej prawicy nie czuję szczególnej wspólnoty myślowej z liberałami. Owszem, jest na ogół prawdą, że firmy prywatne są efektywniej zarządzane niż państwowe, że duże przedsiębiorstwa państwowe podlegają w nadmierny sposób wpływom polityków. Ale jeżeli liberał wyciąga z tego wniosek, że z tych zjawisk wynika konieczność prywatyzacji, to mówi tak dlatego, że nie czuje żadnego wymiaru obecności państwa w życiu społecznym innego niż związanego z podwyższaniem lub obniżaniem podatków. Mówimy o liberalnych doktrynerach z założeniem uczciwych intencji, więc o pomysłach na „kręcenie lodów” nie będę w tym miejscu wspominał.
Tymczasem w kategoriach czystej ekonomii przedsiębiorstwo państwowe nie tylko odprowadza do budżetu państwa podatki, ale zasila również budżet także dywidendą pochodzącą z wypracowanego zysku. Prywatyzacja, czyli sprzedaż majątku narodowego kończy ten proces zasilania budżetu z podatków i dywidendy, a zaklinacze prywatyzacji sprzedając firmę obiecują nabywcy liczne zwolnienia podatkowe. Każdy prywatny właściciel firmy ma świadomość, że jeżeli sprzeda firmę, to oprócz jednorazowego pożytku, nie będzie już miał z niej w przyszłości żadnej korzyści z tego prostego powodu, że korzyści te przechodzą na nowego właściciela.
W przypadku majątku narodowego mówimy nie tylko o korzyściach wymiarze podatkowym, ale o możliwości posiadania przez państwo wpływu na procesy gospodarcze, a więc o instrumentach kształtowania suwerenności państwa. Do tych elementów suwerenności należą: bezpieczeństwo energetyczne, surowcowe, finansowe. Dzisiaj widać, jak wysoką cenę płacimy za dokonane latach 90-tych (i ogłaszane jako wielkie sukcesy) wyprzedaż sektora bankowego, mediów publicznych, przemysłu elektromaszynowego czy cukrowniczego.
Duża część historii prywatyzacji w Polsce to historia utraty przez państwo suwerenności w dziedzinie gospodarczej, to „biznesy na skróty”, a w ostatnich latach jest to kronika podległości unijnym urzędnikom. Najnowszy „sukces” prywatyzacyjny w przemyśle stoczniowym dzieje się na naszych oczach i czeka na zainteresowanie prokuratora.
Tak więc Polacy, apelujmy do rządu: trzymajcie się z dala od KGHM!
Trzymajcie się z dala od KGHM!
Leave a reply